Gruziński Kaukaz 2007



strona: [1] [2] [3] [4] [5] [6] [7] [8] [9] [10] [11] [12]
| poprzednia || nastepna |



Po kilku dniach spędzonych w Turcji wsiedliśmy w autobus do Rumunii. Przejazd takim autokarem przez granicę Turecko - Bułgarską to również bardzo długa historia :) Krótko mówiąc nie wiem co oni tam przemycali, ale chciałbym dostać taką łapówkę jaką zebrali w tym pojeździe. A ponadto, gdy opuściliśmy terminal w autobusie rozpoczęła się prawdziwa dyskoteka - strzeliły szampany i ludzie zaczęli tańczyć.

Po kilkunastu godzinach podróży dotarliśmy do miejscowości Roman, skąd na stopa przez Suczawę dotarliśmy do Czerniowic na Ukrainie. Stamtąd pociągiem do Kołomyji i autobusem do Wierchowiny. W Wierchowinie spotkaliśmy się z Dzieszkiem i Wanią - znajomymi z Poznania, z którymi skontaktowaliśmy się jadąc na Ukrainę.

Rankiem całą piątką wyruszyliśmy w kierunku Popa Iwana. Szlak prowadził dość stromo pod górę, ale widoki były przepiękne. Obóz rozbiliśmy około godziny przed szczytem, który zdobyliśmy rano "na lekko". W dawnym polskim obserwatorium astronomicznym na szczycie Popa Iwana zatknęliśmy polską flagę, zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i wróciliśmy do naszych plecaków. Następnie ruszyliśmy w stronę Howerli. Po drodze nie mieliśmy zbyt wielu widoków, gdyż zalegała mgła, ale co jakiś czas chwilowo rozwiewała się. Poza tym ciekawie się szło wzdłuż dawnej granicy Polsko - Czechosłowackiej, co chwila mijając stare słupki graniczne.

Nocleg wypadł nam jeszcze przed Howerlą i na szczyt wyruszyliśmy znów wcześnie rano. Po zdobyciu najwyższego szczytu Ukrainy zeszliśmy do miejscowości Jasinje i stamtąd pociągiem pojechaliśmy do Lwowa, gdzie dojechaliśmy rano.

| nastepna |

strona 11/12



Copyright by Michał Napierała
Poznań 2007